środa, 22 lutego 2012

Terminal

  
Jego sylfida o misternym imieniu Agnes, i tu mu gratuluję pomysłu, trudno by znaleźć bardziej zmysłowe imię, które końcowym, przedłużonym szeptem spółgłoski, kołyszącym szumem "s", okrywa jego nosicielkę drżącym muślinem tajemnicy...
Marek Bieńczyk, Terminal, Sic!, wyd II, Warszawa 1998, s. 65.



    

piątek, 17 lutego 2012

Pani Bovary / Madame Bovary

 
... nikt nigdy nie może dać dokładnej miary swych potrzeb, myśli i cierpień, a słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia, podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy.

G. Flaubert, Pani Bovary, przeł. A. Micińska, PIW.




  

środa, 15 lutego 2012

Wiek 21 / Century 21

    
          Tak mało trzeba. Tak wiele trzeba. Koincydencji uczuć. Koincydencji języków. Zdarza się w literaturze, w snach. A w życiu tak rzadko. Już! Dotknij mnie, już. Nie uciekaj. Śpij ze mną rano. Taka mała prośba. Za wielka prośba. O wspólną alchemię dusz. O wzajemną mechanikę serc. Czemu tak o nią trudno? Nie rozumiem. Zaczynam szaleć.


E.Kuryluk, Wiek 21,  przeł. M. Kłobukowski, Wyd. Twój Styl, Warszawa 2005, s. 20-21.



   

poniedziałek, 13 lutego 2012

Zniewolony umysł

  
          Kiedy, jak powiada mój przyjaciel z Warszawy, stanę przed Zeusem (niezależnie od tego, czy zginę naturalną śmiercią, czy dosięgnięty wyrokiem Historii), to mniej więcej będę mógł podać na swoje usprawiedliwienie. Wielu ludzi strawiło swoje żywoty na zbieraniu znaczków pocztowych, starożytnych monet czy na hodowaniu rzadkich gatunków tulipanów. Jestem pewien, że choćby to były zabawne i bezużyteczne manie, Zeus okazałby się dla nich łaskawy, jeżeli wkładali w owo zajęcie całą swoja namiętność. Powiem mu: "Nie moja wina, że stworzyłeś mnie poetą i dałeś mi dar równoczesnego widzenia, co się dzieje w Nebrasce i w Pradze, w krajach bałtyckich i na brzegach Oceanu Lodowatego. Czułem, że jeżeli czegoś z tym darem nie zrobię, wiersze moje będą dla mnie bez smaku, a sława obmierzła. Wybacz mi". I być może Zeus, który nie nazwał idiotami zbieraczy starych monet i hodowców tulipanów, wybaczy.

Cz. Miłosz, Zniewolony umysł, Kolekcja Gazety Wyborczej, s. 190.
Pierwsze wydanie: Instytut Literacki, Biblioteka "Kultury", Paryż 1953.




   

piątek, 10 lutego 2012

Przyjemność tekstu / Le plaisir du texte

 
          Być z kimś, kogo się kocha i myśleć o czymś innym: tak wpadam na najlepsze rozwiązania, najlepiej wymyśla mi się to, co potrzeba do pracy. Tak samo bywa z tekstem: wówczas przysparza mi największej przyjemności, gdy sprawia, gdy wysłuchuję go nie wprost; gdy przy czytaniu skłonny jestem często podnosić głowę i wsłuchiwać się w coś innego. Bo niekoniecznie sam tekst przyjemności przykuwa moją uwagę: może to być na przykład drobny gest, skomplikowany, subtelny, lekko nierozważny - gwałtowny ruch głową na podobieństwo ptaka, który nie słyszy nic z tego, czego my słuchamy i nasłuchuje tego, czego my nie słyszymy.

R. Barthes, Przyjemność tekstu, przeł. A. Lewańska, KR, Warszawa 1977, s. 56.



     
 

wtorek, 7 lutego 2012

Paryski splin / Le Spleen de Paris

  
Trzeba być wciąż pijanym. To cały sekret; w tym tkwi wszystko. Żeby nie czuć straszliwego ciężaru Czasu, który miażdży wam barki i zgina grzbiet ku ziemi, musicie wciąż się upijać.
           Czym? Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania. Byle się upić.
           A jeśli kiedyś, ocknąwszy się na stopniach jakiegoś pałacu, na zielonej trawie skarpy, w ponurej samotni waszego pokoju poczujecie, że upojenie osłabło lub przeszło, spytajcie wiatru, fali, gwiazdy, ptaka, zegara, wszystkiego co pędzi, wszystkiego co wzdycha, wszystkiego co krąży, wszystkiego co śpiewa, wszystkiego co mówi, spytajcie, która godzina; a wiatr, fala, gwiazda, ptak, zegar odpowiedzą: «Jest godzina pijaństwa! Żeby nie być znękanym niewolnikami Czasu, upijajcie się; upijajcie się bez przerwy! Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania.
Ch. Baudelaire, Paryski splin. Poematy prozą, przeł. R. Engelking, Klio,1993, s. 149.




     

poniedziałek, 6 lutego 2012

Śpiące piękności / Nemureru bijo

    
Co jest największym złem, jakie popełnić może mężczyzna wobec kobiety? Oto na przykład przygody z pewną mężatką z Kobe czy czternastoletnią dziewczyną okazały się tylko krótką chwilą w długim życiu człowieka i przeminęły w jednej chwili. Poślubienie kobiety, wychowywanie córek uchodzi za coś dobrego, a przecież przez ten długi okres ich życia Eguchi sprawował nad nimi kontrolę, wiązał ich swobodę, a może nawet przyczynił się do skrzywienia ich charakterów. Może to właśnie jest największym złem. Niewykluczone, że kryteria zła, zatarte przez zwyczaje i porządek społeczny, uległy stępieniu.

K. Yasunari, Śpiące piękności, przeł. M. Melanowicz, PIW, warszawa 1987, s. 232.