wtorek, 15 października 2013

Między wariatami


         Siedzi to we mnie od lat, od komuny, to poczucie, że przekraczając granicę, doświadczam wolności, jestem wolny, przekraczam światy, mogę wszystko i wszystko może się zdarzyć.
          To była najfajniejsza jazda od 1994 roku. Wtedy leżałem na górze worków bawełny przypiętych do mocno zdezelowanej ciężarówki i jechałem przez dramatycznie piękne, spalone słońcem góry północnej Etiopii. Teraz była zima 2013 roku, trzaskający mróz w Beskidzie Żywieckim, a my z kolega Grzesiem wyliśmy z uciechy, trzymając się kurczowo zawieszonej przed kabiną gigantycznej łyżki koparki, na której siedzieliśmy zmarzniętymi tyłkami i gnaliśmy jak opętani zaśnieżoną leśną drogą do granicy słowackiej w stronę Korbielowa.
M. Meller, Między wariatami. Opowieści terenowo-przygodowe, Wielka Litera, Warszawa 2013, s. 253.




   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

un blog se alimenta de tus comentarios. Haz uno! :)