Kiedy, jak powiada mój przyjaciel z Warszawy, stanę przed Zeusem (niezależnie od tego, czy zginę naturalną śmiercią, czy dosięgnięty wyrokiem Historii), to mniej więcej będę mógł podać na swoje usprawiedliwienie. Wielu ludzi strawiło swoje żywoty na zbieraniu znaczków pocztowych, starożytnych monet czy na hodowaniu rzadkich gatunków tulipanów. Jestem pewien, że choćby to były zabawne i bezużyteczne manie, Zeus okazałby się dla nich łaskawy, jeżeli wkładali w owo zajęcie całą swoja namiętność. Powiem mu: "Nie moja wina, że stworzyłeś mnie poetą i dałeś mi dar równoczesnego widzenia, co się dzieje w Nebrasce i w Pradze, w krajach bałtyckich i na brzegach Oceanu Lodowatego. Czułem, że jeżeli czegoś z tym darem nie zrobię, wiersze moje będą dla mnie bez smaku, a sława obmierzła. Wybacz mi". I być może Zeus, który nie nazwał idiotami zbieraczy starych monet i hodowców tulipanów, wybaczy.
poniedziałek, 13 lutego 2012
Zniewolony umysł
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
...wieżyczkę z piór, tabletki murtibinga wolę z.
OdpowiedzUsuń(Trochę do cytatu, ale bardziej do okładki)
OdpowiedzUsuńDawniej, w chłopięcych latach wołało się na dziewczęta tak jak na malutkie polskiej ptaszki o żółtych brzuszkach. Teraz myślę, że każdy taki chłopiec, a później mężczyzna ma w głowie taką własną zniewoloną ptaszynę. Nie wie ona (a może wie?), że jest uwięziona, że fruwa w fałdach myśli, w zakamarkach pamięci stając się jego wspomnieniem, a które jak jej trzepot skrzydeł odbija się echem w teraźniejszości. Nie wie ona nawet, że tam jest, że patrzy jego oczyma. Czy wie, gdzie się znajduje? Gdzie nosi ją głowa-klatka? W jakim mieście? Może wydostanie się z niej jak w tym micie o starcu, który upadając rozbił głowę. A z powstałego tak otworu w czaszce wydostawała się piękna dziewczyna. Czy dopiero wtedy mogli spojrzeć sobie w oczy? On konając, ona rodząc się?
S.